
W ostatnią sobotę w Gliwicach odbyła się konferencja Quality Excites. Na szczęście organizatorzy zadbali o miejsce blisko zjazdu z autostrady i poranna kawę, więc od pierwszych wykładów byłam w pełnej gotowości na nową dawkę wiedzy.
Organizatorzy zadbali również o to, abyśmy nie nudzili się również między wykładami. Próbowaliśmy zapobiec apokalipsie bugozombie i manualnie oznaczaliśmy się na mapie – fajna alternatywa do meldowania się online 🙂

Była to moja druga konferencja testerska od kiedy zostałam testerem, więc może nie mam dużego odniesienia, ale moim zdaniem zdecydowanie warto było ruszyć się z łóżka przed piata raną. Z samego rana przypomniałam sobie, że agendę czytałam jakiś tydzień temu i totalnie nie pamiętam, na które wykłady się zdecydowałam – mały początek apokalipsy. I to organizatorzy też chyba przewidzieli – stworzyli aplikację, dzięki której przypomniałam sobie szybko co sobie zaplanowałam i ułożyłam w ładny plan konferencji.
Pierwsza prelekcja była wspólna dla wszystkich uczestników. Rob Lambert opowiedział o kimś, kim zdecydowanie nie chcę zostać za kilkanaście lat – marudnym, narzekającym na wszystko testerem. Więc już myślę o swojej liście rzeczy, które chcę osiągnąć i wprowadzam w życie zdecydowane DO IT NOW.
Daniel Dec opowiedział o tym, co może powodować straty i jak tego wszystkiego unikać.
Mateusz Pieszczak pokazał, jak kraść miliony i to, że niestety użyteczność nie zawsze idzie z bezpieczeństwem.
Aleksandra Kornecka uzmysłowiła mi, że intuicyjność obsługi urządzeń mobilnych skądś się bierze.
Na panelu dyskusyjnym Michała Buczko stworzyliśmy mind-mapę i poznałam kilka ścieżek rozwoju kariery testera, o których do tej pory nie myślałam.
Emilię miałam okazję posłuchać drugi raz i ponownie się nie zawiodłam. Emilia po raz kolejny udowodniła, że warto mieć cierpliwość do testów wydajnościowych.
Przemek Sech mówił o różnie rozumianej jakości i o tym, o czym czasami można zapomnieć – wszyscy mamy wspólny cel, którym jest służenie naszemu klientowi.
Tomek Dubikowski opowiedział o problemach wydajnościowych (nie tylko tych w Biedronce) i dlaczego JMeter może zejść na drugie miejsce.
Adam Stasiak pokazał różnice w testowaniu Androida i IOSa oraz przekonał mnie, że zmiany trzeba przytulic jak króliczka 😀
Na koniec wystąpił Paul Gerrard. Opowiedział o możliwej przyszłości testownia, o tym, że waterfall nie jest najlepszym podejściem do wytwarzania oprogramowania i że Agile to pewnie nie koniec dobrych zmian.
Pozostałych wykładów nie wysłuchałam – niestety nie mam jeszcze zdolności do bilokacji. Jednak kamerę zauważyłam, więc mam nadzieję, że pozostałe wykłady zobaczę w niedalekiej przyszłości.
W całej konferencji ostatecznie widzę tylko dwa minusy:
– musiałam w sobotę rano wstać,
– źle się zorganizowałam i nie zostałam na after party.
Mam nadzieję, że do zobaczenia za rok!